Zarzut zdrady stanu wobec blogerów. Śledztwo wstrzymane
31 lipca 2015Prokurator generalny Niemiec Harald Range poinformował niespodziewanie w piątek po południu (31.07.2015), że wstrzymuje śledztwo przeciwko dwóm dziennikarzom obywatelskim prowadzącym blog śledczy w serwisie Netzpolitik.org. To reakcja na ostrą krytkę środowiska dziennikarskiego wobec prokuratury i samych zarzutów. Dotyczą one zdrady tajemnic państwowych w materiałach nt. pracy niemieckiego kontrwywiadu (Federalny Urząd Ochrony Konstytucji / Bundesamt für Verfassungsschutz).
Dziennikarze opublikowali poufne dokumenty
Jeden z blogerów i założyciel serwisu Netzpolitik.org, Markus Beckendahl przyznał, że nie spodziewał się takiej reakcji. Jego serwis opublikował w lutym i w kwietniu przeznaczone wyłącznie do użytku wewnętrznego plany Urzędu Ochrony Konstytucji dotyczące analiz komunikacji internetowej. W pierwszym artykule blogerzy zapowiadali, że niemiecki „kontrwywiad zamierza na szeroką skalę analizować treści w internecie”. W kwietniu informowali o utworzeniu „nowej, tajnej grupy w ramach kontrwywiadu, której zadaniem ma być rozbudowa inwigilacji w sieci”.
Prokurator generalny wszczął w ub. czwartek (30.07.2015) śledztwo przeciwko twórcom Netzpolitik.org - właśnie Beckendahlowi oraz Andre Meisterowi, a także przeciwko nieznanemu z nazwiska informatorowi blogerów. W przypadku stwierdzenia winy obydwu dziennikarzom obywatelskim groziłyby kary co najmniej roku więzienia.
Afery wokół NSU nie ma końca
Działania prokuratury podyktowane były ciągnącym od miesięcy sporem między rządem, opozycją polityczną i mediami ws. udostępnienia informacji o działaniach inwigilacyjnych amerykańskiej agencji NSA. Urząd kanclerski wielokrotnie groził zawiadomieniem o przestępstwie w przypadku publikacji poufnych dokumentów w tej sprawie.
Beckendahl jest przekonany, że Berlin chce w ten sposób „zataić niemieckie powiązania ze skandalem wokół NSA”. - To coraz bardziej widoczne, że niemiecki rząd już po kolana tkwi w bagnie NSA&Co - powiedział dziennikarz w wywiadzie dla kanału ARD.
Beckendal: Będziemy dalej robić swoje
Beckendahl podejrzewa, że wszczynając takie postępowanie Berlin „strzela ostrą amunicją do tych, którzy przyczyniają się do wyjaśnienia tego największego w historii ludzkości skandalu wywiadowczego”. Jednocześnie zapewnia, że Netzpolitik.org „nie da się zastraszyć” i zamierza dalej robić swoje: – Popieramy też upublicznianie kolejnych dokumentów, które potwierdzą, że nasze służby wywiadowcze bez uzyskania w publicznej dyskusji akceptacji społecznej, przeobrażają internet we współpracy z innymi specsłużbami w maszynerię globalnego nadzoru.
Solidarność ze zdrajcami stanu
Z dziennikarzami Netzpolitik.org solidaryzują się najważniejsze opiniotwórcze media niemieckie, politycy i użytkownicy platform społecznościowych. „Die Zeit” pisze w swoim serwisie internetowym: „Zdrada stanu? Nie. Netzpolitik.org chroni demokrację”.
Tysiące użytkowników Twittera dało wyraz solidarności z blogerami z Netzpolitik.org we wpisach oznaczonych hashtagiem #Landeswverrat ("zdrada stanu").
Z kolei „Der Spiegel” pisze w swoim serwisie internetowym, że dziennikarze „zasłużyli na solidarność”. W opinii hamburskiego tygodnika, „nie ma mowy o dopuszczeniu się przez nich zdrady stanu”. To było zwykłe udostępnienie informacji opinii publicznej - pisze tygodnik i zauważa: „Po to jest prasa i dlatego wolność prasy usytuowana jest w konstytucji na czołowym miejscu”.
To już drugi raz, gdy RFN zarzuca się dziennikarzom zdradę stanu. Pierwsza sprawa, z 1962 roku, dotyczyła tygodnika „Der Spiegel”, który opublikował artykuł o słabej kondycji Bundeswehry. Tekst zawierał szczegółowe dane na temat liczebności wojsk NATO, uzbrojenia Sojuszu i rozmieszczenia jego wojsk w razie wybuchu wojny z państwami bloku wschodniego.
dpa, afp, dw / Barbara Cöllen