Zielony Tydzień zaprasza
15 stycznia 2010
Niemieckie rolnictwo pracuje także na eksport, a eksport kuleje. Do tego żywność tanieje. Mleko, wędliny czy czekolada – wszystko tańsze, narzekają producenci. Statystycznie Niemcy wydają na żywność zaledwie 11 procent dochodów. Na rynku toczy się ostra konkurencja. Firmy narzekają, bo obroty branży spożywczej wyniosły w 2009 roku niecałe 150 miliardów euro. To o 4 procent mniej, niż w 2008 roku, mówi szef zrzeszenia, Jürgen Abraham. Jego zdaniem uderzyło to poważnie w 5800 firm, zatrudniających 530 tysięcy pracowników.
Rolnicy narzekają
Cena mleka, masła czy mięsa w Niemczech nigdy nie była tak niska. Do tego eksport kuleje na skutek kryzysu. Dlatego rolnicy liczą na ożywienie koniunktury na świecie, bowiem 20 procent produkcji artykułów spożywczych Niemcy eksportują. Także 12 procent słodyczy i pieczywa cukierniczego idzie za granicę. Większość eksportu trafia do państw Wspólnoty – aż 80 procent. Poza UE najważniejszymi importerami są: Rosja, Szwajcaria i USA. Niemcy liczą także na rynki wschodzące. Ale tu pojawia się krytyka ze strony państw rozwijających się.
Krytyka w ogniu krytyki
Zarzuty, że w Kamerunie importowane mleko w proszku jest tańsze od krajowego, odpiera prezes związku rolników, Gerd Sonnleitner. Jego zdaniem winne nędzy są wojny domowe i korupcja, a nie niewielkie w istocie dostawy humanitarne. Tym niemniej problem tak zwanych krajów rozwijających podejmuje Jürgen Abraham, krytycznie oceniając eksport żywności do tych krajów. "Nie ma sensu eksportować ryb, lepiej wędki" - uważa szef zrzeszenia przemysłu spożywczego.
Jan Kowalski
red. odp. Małgorzata Matzke / ant / du