Zmiany klimatyczne. Firmy ubezpieczeniowe biją na alarm
24 czerwca 2024Straty rosną i ktoś musi za nie zapłacić; firma ubezpieczeniowa, państwo albo osoba, która poniosła szkodę – mówi Ernst Rauch, ekspert ds. klimatu w firmie reasekuracyjnej MunichRe.
Logika ubezpieczyciela polega na tym, że wiele osób wykupuje polisy, ale tylko niewiele ponosi szkody. Gdy szkody dotyczą większej grupy, firma ubezpieczeniowa przenosi wyższe ryzyko na ubezpieczonych, a wtedy składki rosną. Dla firmy ubezpieczeniowej oferowanie świadczeń ubezpieczeniowych ma sens tylko wtedy, gdy przynosi zyski.
Niektóre ekstremalne zjawiska pogodowe przekroczyły już możliwości finansowe firm ubezpieczeniowych. Same firmy ubezpieczają się u tak zwanych reasekuratorów. Jednym z największych na rynku jest MunichRe. Firma od 50 lat prowadzi badania nad skutkami zmian klimatycznych, we własnym interesie biznesowym.
Niektórzy ubezpieczyciele już się wycofali
Co się stanie, gdy ryzyko związane z klimatem stanie się tak wysokie, że ubezpieczyciele odmówią podpisywania polis w regionach wysokiego ryzyka? Albo podniosą składki do takiego poziomu, że nikt nie będzie w stanie ich płacić?
W Kalifornii jedna z największych agencji ubezpieczeniowych, State Farm, już wycofała się z biznesu. W uzasadnieniu firma podała rosnące ryzyko katastroficzne, wysokie koszty odbudowy i trudny rynek reasekuracji. – W ostatnich dziesięcioleciach branża ubezpieczeniowa w Kalifornii poniosła straty rzędu od jednego do trzech miliardów dolarów rocznie, a dziś – już ponad dziesięć miliardów, argumentuje Rauch.
Straty rzędu 100 miliardów dolarów
Nie tylko w Kalifornii powtarzające się ekstremalne zjawiska pogodowe generują coraz większe szkody. Powodzie i burze, susze i pożary występują też w Niemczech, i to coraz częściej, jak donosi Niemiecka Służba Meteorologiczna. Szkody mogą wzrosnąć i dotknąć coraz więcej osób.
„Około 100 miliardów dolarów rocznie – to globalna kwota ubezpieczonych strat spowodowanych klęskami żywiołowymi”, mówi Ernst Rauch: 80 do 90 procent tych strat jest związanych z pogodą.
Szkody można ograniczyć
Rosnące szkody to tylko częściowo efekt powracających anomalii pogodowych. Kluczową rolę w eksplozji kosztów odgrywają czynniki społeczno-ekonomiczne – twierdzi ekspert. Budynki i infrastruktura zyskują na wartości, populacja rośnie i ludność ciągle jest osiedlana na obszarach szczególnie narażonych na zagrożenia pogodowe, takich jak obszary przybrzeżne czy położone w pobliżu rzek.
Rzeczywisty zakres szkód elementarnych jest znacznie większy, bo nie wszędzie i nie wszystko jest ubezpieczone. Wiele zjawisk naturalnych na świecie nie jest objęta żadnym ubezpieczeniem, mówi Rauch. Także w Niemczech zaledwie połowa budynków jest ubezpieczona od powodzi. Tymczasem np. wyjątkowo gorące i suche lata, a także powódź w roku 2021 spowodowały w Niemczech szkody o łącznej wartości ponad 80 mld euro – szacuje niemieckie ministerstwo środowiska. Straty te obejmują koszty: uszkodzenia budynków i infrastruktury, utratę plonów rolnych i leśnych, a także szkody pośrednie jak zmniejszona wydajność pracy. Lawinowy wzrost kosztów odbudowy wywołał dyskusję, czy i na jakich warunkach ubezpieczyciele powinni pokrywać szkody elementarne.
Składka dostosowana do ryzyka
State Farm nie był w stanie podnieść składek ubezpieczeniowych, dostosowanych do poziomu ryzyka, twierdzi główny klimatolog MunichRe. Nie pozwalają na to amerykańskie organy nadzoru, czyli Insurance Commissioner. Dlatego State Farm powinien wycofać się z rynku, twierdzi Rauch. Także w Niemczech w dłuższej perspektywie może się okazać, że niektóre obszary nie będą w ogóle ubezpieczane. W perspektywie krótko- i średnioterminowej, czyli w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat, Rauch nie widzi jednak takiego ryzyka – z wyjątkiem mniejszych obszarów.
Ekonomiczne koszty zmian klimatu w Niemczech będą ogromne, ocenia rząd Niemiec. Do roku 2050 szacowane są od 280 do 900 miliardów euro do roku 2050, w zależności od różnych scenariuszy zmian klimatu. Nie obejmuje to nawet skutków śmiertelnych, spadku jakości życia, wymierania gatunków zwierząt i roślin czy wpływu na bilans wodny.
Priorytetem prewencja strat
Oprócz ograniczania zmian klimatycznych, zapobieganie stratom jest kluczowym czynnikiem, jeśli chodzi o ograniczanie kosztów. Jest to również najważniejszy środek, gdy ryzyko klimatyczne staje się tak wysokie, że firmy ubezpieczeniowe nie mogą już oferować przystępnych cenowo ubezpieczeń, mówi Rauch. W sektorze publicznym można na przykład budować wały przeciwpowodziowe. Osoby prywatne mogą natomiast zabezpieczać prywatne zbiorniki z olejem, wyłożyć piwnice płytkami i upewnić się, że nie są tam przechowywane cenne przedmioty.
– Po powodziach, które miały miejsce w Niemczech w 2002 i 2013 roku, ochrona przeciwpowodziowa została znacznie poprawiona – mówi Rauch. Podobne środki muszą zostać wdrożone wzdłuż linii brzegowych na całym świecie.
Priorytet należy nadać planowaniu, budowie i renowacji dostosowanej do zmian klimatu. Nie powinno się też wystawiać pozwoleń budowlanych na terenach zalewowych, a obszary takie powinny zostać rozszczelnione.
Nie ma czasu na wahanie
– Jeśli nie wdrożymy środków prewencji i adaptacji do skutków zmian klimatu, składki na ubezpieczenie budynków mieszkalnych w Niemczech mogą podwoić się w ciągu najbliższych dziesięciu lat – ostrzegał rok temu Jörg Asmussen, dyrektor zarządzający Niemieckiego Stowarzyszenia Ubezpieczeń (GDV).
Także UE musi zwiększyć tempo zapobiegania skutkom anomalii klimatycznych – wynika z pierszego raportu na temat oceny ryzyka zmian klimatycznych w UE Europejskiej Agencja Środowiskowej (EEA).
– Liderzy unijni i przywódcy polityczni pajmuszą działać teraz – apeluje Leena Ylä-Mononen, dyrektor wykonawcza EEA. To jedyny sposób na ograniczenie ryzyka klimatycznego, zarówno poprzez szybką redukcję emisji gazów cieplarnianych, jak i zdecydowane strategie i środki adaptacyjne.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.